Fuerteventura na językach (i kubkach smakowych)

Myśląc o Fuercie musicie wiedzieć, że jest to wyspa gdzie praktycznie nie ma czegoś takiego jak rolnictwo, a teren pomiędzy rozsianymi po obrzeżu miasteczkami to górzysta, kamienista pustynia. Owszem, widoki piękne, ale jak się można domyślać mocno wpływa to na jakość podawanych posiłków i rodzaj kuchni. Nie chodzi o to, że jest ona niesmaczna. Bardziej monotematyczna, zdominowana przez lokalne produkty, kozie mleko, mięso i oczywiście owoce morza.

IMG_20191207_204726_829

Fuerteventura jest drugą po Teneryfie wyspą archipelagu kanaryjskiego jaką odwiedzamy i niemniej przyjemną. Wylatujemy z ulubionego lotniska w Katowicach i lądujemy w Hiszpanii wieczorem. Czeka nas jeszcze przeprawa na północ, bo za cel numer jeden obraliśmy sobie miasteczko Corralejo. Jedziemy tam autobusem a dokładnie dwoma, z przesiadką po drodze, niedaleko lotniska. W sumie podróż ok. 22 EURO za osobę. Możecie również skorzystać ze stron www na których zarezerwujecie taksówkę, miejsce w klimatyzowanym autobusie itp. Wtedy jednak wydacie trochę więcej. W samolocie zostałam poinformowana przez sąsiada, że Corralejo to jedno z nudniejszych miejsc i nie ma tam sensu spędzać więcej niż jeden dzień. Człowiek nie mógł bardziej się mylić, bo miasto to właśnie trafia do ścisłej trójki miejsc, w których planuję mieszkać na dłużej w niedalekiej przyszłości. Klimat Miami, piękne widoki, wegańskie serwisy, reggaeton w klubach jeśli trzeba i darmowa joga na plaży dzień później. Kusi też bliskość najpiękniejszej po Haad Rin (Tajlandia, Ko Phangan) plaży – Alzada. Z plaż należy wymienić też obowiązkowo popcornową Vista Lobos (Corralejo), Jandia (Morro Jable) i oczywiście kitespot Sotavento (Costa Calma, Risco del Paso, Jandia).  Robotę robią również znane na skalę międzynarodową wydmy Dunas de Corralejo, największe na Wyspach Kanaryjskich. Jeśli zabieraliśmy już kogoś na dzikie wydmy Półwyspu helskiego to pi razy oko możecie sobie wyobrazić o czym mowa.

Z ciekawostek – nie jest tu hiper tanio. Tydzień w Corralejo, a dokładnie w mieszkaniu z sypialnią i basenem kosztuje ok. 1 500 pln. Godzinny przejazd autobusem przez pół wyspy to koszt ok. 17 EURO. Kawa kolejne 3, burger ok. 8. Kulinarnie też bywa różnie.

Sztampą w menu są papas arrugadas z sosem mojo rojo lub verde. Jedno z flagowych dań z którego słynie nie tylko Fuerteventura, ale i pozostałe wyspy archipelagu. Papas arrugadas za które powinniście dać ok. 4 EURO to małe ziemniaczki gotowane w wodzie z dużą ilością soli, a całość serwowana jest w podstawowej formie lub jako dodatek. Osobiście wolę wersję z Teneryfy z dużą ilością kolendry. Na Fuercie kucharze idą po bandzie serwując najczęściej kupne sosy, a verde występuje na bazie octowego majonezu.

Churros na tej wyspie trochę mnie przerosło, ale na plus. Podają je bez niczego lub z dużą  ilością cukru i wierzcie mi – robi on robotę. Za 2 EURO  dostajecie cztery grubaśne, długie paluchy. Pyszne, ale tłuściutkie.

Miło nam było znów sięgnąć po gofio czyli deser, znany na Wyspach Kanaryjskich jeszcze zanim dotarli tu pierwsi Hiszpanie. Gofio to rodzaj mąki kukurydzianej, która podawana jest np. w połączeniu z mlekiem jako słodka czy słona zupa. Jadłam ją również w formie lodów. Cenili ją sobie Guanczowie, czyli rdzenna ludność archipelagu.

Ser majorero to absolutny must have znany na całym świecie. Występuje w trzech odmianach: fresco, semi i curado, a w ostatniej wersji oprócz mleka koziego dodawane jest mleko owiec. Cabra majorera to gatunek kóz które są symbolem Fuerteventury. Mieszkańcy cenią sobie obecność tych zwierząt gdyż kozy nie są wymagające a dają zarówno mleko, mięso i ser. Nazwa Queso Majorero jest zastrzeżona. Queso fresco/tierno to ser świeży, miękki, spożywany w ciągu 8- 20 dni od dnia produkcji. Semicurado jest półtwardy, a najlepszy i najdroższy – curado, który leżakuje od dwóch miesięcy do roku zanim trafi do sprzedaży. Odmiany te różnią się więc okresem leżakowania bo proces ich powstawania jest praktycznie identyczny. Kozie mleko gotuje się w temp. około 30 stopni, dodawane są zagęszczacze i masa trafia do formy. Miękki ser ubija się w okrągłym koszyku wyplatanym z liści palmy i dociska drewnianymi deseczkami. I tak kilka razy. Średnica sera waha się od 15 do 35 cm a jego grubość od 6 do 9 cm. Waga obligatoryjnie musi zmieścić się w widełkach od 1 do 6 kg. Później dodawana jest sól i inne przyprawy. Sery formowane są w walce, a ich średnica waha się od 15 do 35 cm. Obligatoryjna jest grubość – od 6 do 9 cm. Koszt małego krążka to ok. 6 EURO.

Ron miel to popularny na Wyspach Kanaryjskich rum z dodatkiem miodu palmowego który może zawierać od 20 do 30% alkoholu. Nie jest inwazyjny w smaku za to dość słodki, serwowany w restauracjach po zakończonym posiłku. Oryginalna receptura jest ściśle strzeżona ale nawet nie chciało mi się aż tak jej dociekać bo 400 ml tej pychoty w markecie to wydatek rzędu 5 EURO.

Smöoy – mrożony jogurt kocham miłością wielką a ta hiszpańska sieciówka proponuje je z różnymi, owocowymi dodatkami już od 95 lat! Chude? Gluten free? Dostaniecie. W rożku zamiast plastiku? Też. Koszt średniej porcji 3 -4 EURO.

No i markety. Wszechobecny Dino może czyścić buty sieci Spar, która jest przebogata w warzywa, owoce i inne cudne smakołyki. Enjoy!

A. Najlepsze wegańskie jedzenie w Corralejo! Jeśli wpadniecie do tego mega miasteczka pełnego pozytywnych ludzi i przepięknych widoków koniecznie spróbujcie kawy z pomarańczą. Idealna pod nadchodzące święta 🙂 Menu takie jak w zwykłych, zdrowych barach tego typu – domowe ciasta, chia, wrapy, spring rolki itp. natomiast klimat tego miejsca tworzą ludzie szyjący poduszki pod tyłek (lub pod kota) ze starych jeansów oraz głośno mówiący: każde zwierzęce żyćko jest sobie równe więc zacznijcie głaskać też zwierzęta towarowe a nie je wpierdaczać. Amen. PEACE!

Dodaj komentarz