Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż umiejętność przyniesienia sobie z lasu jedzenia. Czasem to owoce, czasem zioła, najczęściej grzyby. Żeby móc je zjeść w maju czy czerwcu nie musicie jednak daleko szukać – wystarczy park czy polana i drzewa liściaste – najlepiej stare wierzby.
Młode, najpyszniejsze owocniki są gąbczaste, miękkie, soczyste i jadalne. Starsze egzemplarze są suche i nie nadają się do obróbki. Żółciaka można pakować do słoików, smażyć jak kotlety albo przygotować pyszny pasztet. Smakuje nawet tym, którzy grzybów nie znoszą 🙂
Składniki
szklanka 250 ml ugotowanego i zmielonego żółciaka siarkowego (dwie szklanki świeżego, którego należy obgotować w słonej wodzie przez 10 minut)
1 boczniak ostrygowaty 40 g
2 łyżki oleju rzepakowego
średnia cebula
3/4 szklanki miksu startej, młodej marchewki z korzeniem pietruszki
5 łyżek bułki tartej
2 łyżki mleka
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
3 ząbki czosnku
2 łyżki miksu przypraw – papryka słodka, suszony czosnek, pomidor), kolendra, kardamon, imbir, lubczyk – w równych ilościach
sól i pieprz do smaku
jajko rozm. L
Przepis
Boczniaka, cebulę, czosnek kroimy jak najdrobniej i smażymy na oliwie z marchewką, pietruszką i zielskiem. Ogień wyłączamy. Dodajemy żółciaka, doprawiamy przyprawami, dolewamy mleko i dodajemy bułkę tartą oraz żółtko i białko ubite na sztywno. Mieszamy i pieczemy w foremce wyłożonej papierem w 180 st. C przez ok. 40 minut (do suchego patyczka). Idealny na zimno do kanapki.