W sezonie letnim nie gotuję w swoim domu, tylko w knajpie, czy podczas warsztatów kulinarnych. Często wtedy zapominam o tym, jak ciężko typowemu przedstawicielowi grupy wege zjeść coś porządnego na mieście. I tak jak na południu Polski podczas wakacyjnych podróży zawsze znajdą się pierogi z soczewicą czy jagodami, tak najbardziej uciążliwe jest dla mnie szukanie jedzenia nad morzem. Polskim morzem. Tutaj menu rybą stoi (tą w większości mrożoną, bo zakaz połowów), frytkami z paczki i surówkami w opakowaniach zbiorczych od dostawców. Wszystko pięknie serwowane na styropianie z plastikowymi sztućcami, czego połączenie wprawia moje zęby w stan odrętwienia.
Jasne, zdarza się w knajpach pomidorowa nie na kościach, pierogi ruskie, makaron „wegetariański” czyli: „jebs, rzucę wszystkie warzywa jakie mam i wymieszam” oraz niezawodne sałatki. Z tymi ostatnim nie oszukujmy się – sałatki to nie do końca jedzenie.
Dlatego bardzo lubię i szanuję knajpy, które są wegańskie lub takie, które w menu mają dania stricte dla wegan zaprojektowane. Dziś kilka słów o tym, gdzie nie będziecie musieli wybierać między pierogami a pierogami, choć nie mówię, że wszystkie posiłki były trafione…
GDAŃSK
House of seitan – wegańska tęcza nad Gdańskiem
Trzy podejścia i w końcu sukces. Nie było kolejki. To nic, że dania były jedzone w deszczu na zewnętrznym parapecie czyjegoś mieszkania zlokalizowanego na parterze (bo nie było miejsca). I to nic że opakowania na wynos, z którymi mieliśmy konsumować w aucie zostały jednak opróżnione w lokalu (bo miejsce się zwolniło). Co prawda wpłynęło to na aranżację dania, ale i tak sztos. Absolutnym hitem są dla mnie pyzuchy z wege mięsem, znane w Wielkopolsce bardziej jako kluski śląskie a nie pyzy gotowane na parze. Sycące danie, okraszone podwójnie prażoną cebulką, makiem, z dodatkiem mizerii z wegańską, kwaśną śmietaną i surówką. Jestem powalona. I serdecznie polecam wspieranie lokali z charakterem, tożsamością i ekipą z ugruntowanymi wartościami, o czym często można poczytać na ich fb.
Avocado vegan spot – raz na wozie, raz pod wozem
„Nie wszystko złoto co się świeci” – tak chyba najprościej można podsumować menu tego miejsca. Dawno nie znalazłam się w sytuacji, gdy pół menu było zaiste cudowne, a reszta – no cóż, niekoniecznie. Wygląd dań – rewelacja! Dobra kawa i świeży sok. Ciekawe farsze bajgli – wegański łosoś, wieprzowina itp. Podobnie z tacosami, które osobiście uwielbiam. Tu wśród nadzień zaskoczył mnie kaktus, z którym osobiście jest mi bardzo po drodze smakowo. Hitem są tosty włoskie, z pesto, serem i suszonymi pomidorami. Ale. Bajgla nie da się ugryźć (i nawet nie chciałam – tak twardy), sojonez cytrynowy zdecydowanie nie w moim guście, owsianka wymaga jeszcze duuuużo pracy, a shakshuka spowodowała u mnie koszmary senne. Wybrałam opcję z wegańskim jajkiem (puree z dyni) i w ogóle z dodatkiem dyni i niestety, nie był to strzał w dziesiątkę. Natomiast ceny są przyzwoite i warto wpaść na tosta z kawą na śniadanie. Zresztą, oceńcie sami
GDYNIA
Umi ramen – no zdecydowanie umi
Doskonałe kimchi, możliwość przyniesienia do stołu lokalnego piwa ze sklepu obok, ciekawy wystrój i przecudne menu do przekonstruowania tak, by weganie również dobry ramen zjedli. Przecudna załoga, świeczki do kupienia przy kasie, a dania brzydkie jak zima bez śniegu w styczniu w Polsce. Nie szkodzi. Szkodzi jeden mankament – w Umi ramen smaku umami jest pod dostatkiem. Jeśli więc – tak jak ja – zamówicie i ramen i makaron udon to szynko przekonacie się, że oba dania smakują dość podobnie. Jeśli miałabym wybierać jako gość tego miejsca po raz pierwszy z życiu, to postawiłabym na ramen.
WŁADYSŁAWOWO
Kawiarnia Kafe Roza – wegański punkt na rybnej mapie Mielna no 2
Kawiarnia ta – mimo, że jedynie kawiarnią nie jest – skrywa naprawdę ciekawe pozycje w menu dla weganków. Z wyglądu typowy egzemplarz idealnie ilustrujący polską myślą architektoniczną sezonu letniego (wiecie, co mam na myśli). Wewnątrz wegański gulasz, pizza, lody, placki z selera, grochówka, naleśniki, ratatouille i wiele, wiele innych pozycji. Ceny znośne, ale uwaga – w tabace kucharz przypalił nam 2 dania. Bez problemu zostały one wymienione na nowe
KUŹNICA
Nie powiem, trzymam kciuki za tę knajpę. Piękny design, idealna lokalizacja będąca wizytówką wjazdową dla turystów. Przepiękne widoki na cudnie zadbaną Kuźnicę i jej plaże. Naprawdę, jest czym rozkoszować się pijąc kawę na tarasie. Jedzenie natomiast… Miałam chyba pecha zamawiając w pierwszym tygodniu otwarcia i podczas szczytu pandemii dwa wynosy. Jedną była focaccia, drugą – zapiekany makaron. Obie wersje wegetariańskie, obie z praktycznie identycznymi dodatkami, które smakowały jak mrożonka z wody wymieszana z resztą składników. Tutaj muszę pojawić się raz jeszcze i sprawdzić jesienne menu.
Podejście 2 – „tort” za 16 pln. Nadal czekam na więcej Poprawny koktajl Mayan.
Czerwona oberża – najpiękniejszy widok do zjedzenia obiadu
Ziemniory z tzatziki albo masełkiem, wegański tatarek, pomidorowa z warzywami, pierogi – tutaj zawsze znajdę coś dla siebie. A jak akurat nie ma, to są blunty CBD albo lane pszeniczne za 13 pln. W niektóre dni występy na żywo.
JURATA
Juracka Hospoda u Dvoraka. Restauracja czeska – wielki, mały cud
Zlokalizowana przy PKP. Siedzisz przy stołach jak w poczekalni. Pod sufitem zawieszona jest tuba. Ty siadasz, bierzesz menu do ręki i widzisz takie pozycje:
– Tawcze grawcze (ugotowana fasola zapiekana z dodatkami w naczyniu ceramicznym)
– Sałatka szopska (rodzaj sałatki, przyrządzanej z pokrojonych ogórków, pomidorów, papryki, cebuli z dodatkiem słonego sera)
– Ziemniaki opiekane z blitwą (chorwacki krewniak buraka liściastego, taki trochę lepszy szpinak)
Zamawiasz, czekasz, dostajesz przepyszne, nietutejsze piwka, jesz, jesteś w niebie, a płacisz mało. Kurtyna.
Strefa eM – przyjemny zakątek w centrum miasta
Co prawda więcej tu wegetariańskich przyjemności niż wegańskich, ale wegańskie bajgle podbiły me serce. Piękne menu, domowe jagodzianki, pyszne ciasto i ciekawe sałatki. Wszystko zamknięte w bardzo rozluźniającej otoczce, w centrum turystycznego miasta.
Meksykański no name – nie mam linka, adresu ani nazwy, ale funkcjonuje od tego roku koło restauracji Malibu w Juracie, przy Wojska Polskiego. Dostaniecie tam wegańskie burritko i tortilki w cenie ok. 30 pln. Mało wyraziste i również ostre, ale nie niesmaczne
JASTARNIA
Urwis house – ciekawie i całkiem ostro
Tu ktoś o Was pomyślał – w menu pojawia się wegańska pizza, krem pomidorowy i orientalna, pikantna ciecierzyca w curry z mleczkiem kokosowym, brokułem i sezamem.
Slice bus pizza – mało a dużo
Nie dajcie się zwieść kwadratom pizzy za ok. dychę. Na grubym, dobrym, wyrośniętym cieście dostaniecie np. gruszkę, buraka, orzechy i szpinak. Jeden kawałek zdecydowanie wystarczy
Sun4hel – i funkcjonująca tam knajpa
Wege gołąbki i sałatka z podwójnym pieczywkiem za free załatwiły sprawę. Zwłaszcza, że pieczywkiem była podpiekana brioszka. Awww!
Swojskie klimaty – wracam i będę wracać
Bardzo lubię klimat tego miejsca, podziwiam kobietę stojącą za sterami, wegański bigos i salsę na plackach ziemniaczanych, parówki, pastę z suszonych pomidorów ze śliwką, kotleciki z warzyw, mrożoną kawę, zupy dnia np. czosnkową, czy gołąbki. Tak, to są delikatne, swojskie smaki dla tych, którzy mają dosyć smażeniny i placków pizzy.
PAŚNIK B2 brodnicka&borowski – tegoroczny debiut.
Walczymy od 7 lipca i jeszcze trochę powalczymy w tej naszej Jastarni Food Truck Paśnik – tu możecie sprawdzić na własne oczy jak wygląda ważący 500 kg grill. Znajdziecie na nim opcje wegańskie, wegetariańskie, mięsne i rybne. Świeże smoothie, quesadille, kanapki z patelni, muffiny shiitake, kawę, pancakes z owocami i inne pyszności. Karmimy zgodnie z ideologią czystej etykiety, serwujemy na ekologicznych tackach i z drewnianą zastawą. A, i macie możliwość kupna u nas własnych chlebów z domowej piekarni, grzybów shiitake, boczniaków ostrygowatych. To wszystko przy Portowej 10 w Jastarni