Świąteczna potrawka z kasztanów, brukselki i ziemniaczków „casino”

Nie, nie jadłam ich na placu Pigalle bo gdy pierwszy raz zwiedzałam Paryż byłam nastolatką która nie wiedziała jeszcze, że kwadrans lat później wiedza o ich smaku znacznie by mi się przydała przy kulinarnym wymądrzaniu. Jadłam je za to na swoim poddaszu co w sumie jest nawet bardziej prestiżowe bo tylko nieliczni mogą się tym pochwalić, o!

Pamiętam jak kilka lat temu cały tydzień przygotowywałam się do tego by po raz pierwszy ugotować garść pięknych, brązowych kasztanków nabytych (o zgrozo) w markecie. Nakłuwałam je, nadkrawałam, dmuchałam i chuchałam zanim zjadłam ze smakiem po wyciągnięciu z piekarnika. A tymczasem instrukcja obsługi kasztana jest prosta jak budowa cepa. Na pewno prostsza niż ich zbieranie czego dane mi było doświadczyć niedawno na Teneryfie.

Kasztany w przeszłości używane były na tej wyspie jako niezbędny element handlu wymiennego. Dziś można je tu znaleźć praktycznie wszędzie. Jesienią laikowi niepozorne, niewysokie, rozłożyste drzewa obfitujące w kasztany ciężko rozpoznać gdyż zgrabnie chowają na swych gałęziach naszpikowane kolcami pakuneczki. Ponoć nietrudno dojrzeć w miastach kioski sprzedające pieczone kasztany. Ja na Teneryfie znalazłam całe trzy a i te otwierają swe podwoje jak im się podoba. A jak już się otworzą to i tak do zaserwowania pierwszych 9 – 10 sztuk za 1 EURO minie trochę czasu bo najpierw musi się nagrzać palenisko.

Żałuję że nie odwiedziłam na wyspie guachinches – czyli jadłodajni funkcjonujących przy winnicach – oraz że Polska wezwała mnie do siebie przed 29 listopada kiedy to obchodzi się tam dzień Świętego Andrzeja. Ponoć wtedy winnice na Teneryfie do młodego wina serwują kasztany duszone z wodą, solą i anyżem, w towarzystwie dobrego sosu i kanaryjskich ziemniaków. Dodajmy – słonych, kanaryjskich ziemniaków. Kto ich nie jadł nie wie jeszcze jak smakują prawdziwie słone pyrki.

Ale wracając do kasztanów – udało nam się natknąć na ich pole uprawne gdy zboczyliśmy z trasy stwierdziwszy, że chcemy popatrzeć na chmury… z góry. Nie spodziewałam się na takiej wysokości kasztanów a jednak – były wszędzie. Dlatego wybierając się do polskiego albo kanaryjskiego lasu zabierzcie ze sobą lniany worek – w pierwszym lesie możecie przecież natknąć się na grzyby w drugim – na kasztany. W przeciwnym wypadku możecie – jak ja – zbierać swe łakocie do… skarpetki.

Danie które Wam dziś zaproponuję to świąteczna, brytyjska potrawa którą wzbogaciłam o urocze, różowo-beżowe ziemniaczki odmiany „casino”. Jeśli lubicie bardziej „wilgotne” propozycje warto sięgnąć po swój ulubiony, łagodny, biały sos – np. koperkowy który będzie idealnie współgrał z resztą składników. Smacznego!

IMG_20171111_153444_024

IMG_20171111_154659_000

IMG_20171111_154630_357

Składniki

250 g główek brukselek
250 nieobranych g kasztanów jadalnych
150 g ziemniaczków odmiany „casino”
1,8 litra przyprawionego bulionu warzywnego bądź osolonej wody go gotowania
sol i pieprz
130 g twardego sera koziego
masło – minimum 3 kopiaste łyżki
średnia cebula
3 ząbki czosnku

IMG_20171111_154402_070

IMG_20171111_154130_899

IMG_20171111_154045_613

IMG_20171111_154314_623

Przepis

IMG_20171201_160007_574 IMG_20171201_155506_469Przygotowujemy trzy garnuszki w których – w osolonej wodzie lub bulionie warzywnym – osobno gotujemy kasztany, ziemniaki i brukselkę. Wszystko gotujemy do miękkości, następnie odcedzamy i studzimy. Kasztany obieramy z zewnętrznego pancerzyka oraz wewnętrznej, ciemnej błonki i kroimy na plasterki. Główki brukselki na połówki – tak samo jak i ziemniaczki. „Casino” to odmiana którą poznałam na Teneryfie i charakteryzuje się ona pięknym kolorem skórki oraz lekko słodkim smakiem. Na dużej patelni rozpuszczamy masło, dodajemy poszatkowaną cebulę oraz czosnek w plasterkach. Szklimy. Dorzucamy brukselkę i smażymy aż zbrązowieje. To ważna czynność gdyż chrupiąca skórka tych małych główek mocno wpływa na końcowy smak potrawy. Do dania dorzucamy ziemniaczki i znów smażymy. Wedle gustu można dodać soli, pieprzu oraz masła by danie nie było „suche”. Na koniec dorzucamy kasztany i połowę startego na maleńkich oczkach twardego sera. Potrawę wykładamy na półmisek i posypujemy resztą startego sera. Serwujemy ze schłodzonym, białym winem, ew. białym, świeżym pieczywem i koperkowym sosem. Smacznego!

IMG_20171201_155119_448